Krzesła
- cezaryfabber
- 2 cze 2019
- 6 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 19 gru 2023
"[…] w hierarchii przedmiotów leży gdzieś bardzo nisko. Jest pomiatane. Jego parantele są wstydliwie przemilczane, jest ostatnią rzeczą, która by mogła podjąć jakieś bardziej odpowiedzialne funkcje".
Tadeusz Kantor, „Krzesło i jego historia”
„Wszystko jest poezja.”
Edward Stachura
Kiedy siada się przy biurku lub przed sztalugami z głową wypełnioną twórczym zapałem, odbywszy już naradę z Muzami, temat przyszłego dzieła z reguły jest ustalony. Tematów szuka się wszędzie, ale wiele z nich pozostaje wciąż niezauważonych, a jedynie nieliczni są w stanie je dostrzec. Czy każdy kto siada przy biurku lub przed sztalugami zastanawia się na czym usiadł? Jakie znaczenie ma dla nas coś tak przyziemnego jak krzesło?
Kilku ludzi zadało sobie to pytanie i jak się okazało, z udanym skutkiem.
************************
Vincent van Gogh był tytanem malarstwa i nikt się dzisiaj co do tego nie spiera, a bez jego twórczości i wpływu jaki miała na artystów nie można sobie w zasadzie wyobrazić malarstwa XX w. Z pewnością był też jednym z najwrażliwszych, co wiemy z poświęconych mu monografii, filmów (choćby polski „Twój Vincent”, czy „At Eternity’s Gate” – obu nominowanych do Oscar’a) i fabularyzowanej biografii „Pasja życia” pióra Irvinga Stone’a. Artysta znalazł właśnie najprzyziemniejszą rzecz pod słońcem i uczynił ją tematem niezwykle nostalgicznego obrazu.
„Krzesło Vincenta z fajką” z 1888 r. powstał w szczególnym okresie twórczości malarza podczas pobytu w Arles wraz z przyjacielem Paul’em Gaugin’em, z którym był coraz bardziej skonfliktowany. Jest to moment tuż przed obcięciem ucha i początku coraz większego popadania w stany depresyjne i w końcu chorobę psychiczną, która go ostatecznie zabiła. Obraz jest w zasadzie martwą naturą, namalowaną w charakterystycznej dla van Gogh’a technice, ale jednak inną niż wszystkie.

Vincent Van Gogh, "Krzesło Vincenta z fajką" (1888), National Gallery, Londyn.
Fragment pustego pokoju, nie różniący się przecież od tysięcy innych, a jednak w pewien sposób wyjątkowy. Krzesło, stojące nierówno, sprawia wrażenie jakby jeszcze przed chwilą ktoś na nim siedział. To na nim artysta siadał i oddawał się pracy twórczej. Być może pisał, plamił farbami sztalugi, ale tego nie widać. Jest jedynie krzesło, bez siedzącego na nim artysty, a więc stojące bez celu. Może ten człowiek już nigdy na nim nie usiądzie, nie wróci do pokoju, może odszedł na zawsze? Zostało po nim tylko krzesło, jedyne świadectwo jego obecności w tym pomieszczeniu. Van Gogh przedstawił tu własny pokój, wiedząc, że kiedyś z niego odejdzie, osobisty wymiar obrazu sugeruje leżąca na krześle fajka, towarzysząca mu przez całe życie.
Wielki historyk sztuki Erwin Panovsky twierdził, że „martwe natury” nie powinny podlegać interpretacji, gdyż jest to manifestacja najczystszej formy malarskiej, a wszelkie próby rozwikłania czy przypisywania im jakichkolwiek znaczeń zaprowadzą badaczy na manowce. Wielu znawców z nim polemizowało, choć jest to pogląd z pewnością zawierający jakąś prawdę. Jednak w przypadku krzesła w „Pokoju artysty” ukryte znaczenia same się nasuwają.
Obok „swojego” krzesła, Vincent namalował w tym samym czasie „Fotel Paul’a Gaugin’a”, będący płótnem utrzymanym w zupełnie innej tonacji kolorystycznej, przedstawiającym bardziej „dystyngowane” krzesło wraz z palącą się na nim świecą. Według większości historyków sztuki i znawców przedmiotu oba obrazy stanowią całość, a interpretacja wskazuje na zapowiedź trwałej obecności van Gogha w Arles oraz rychłego wyjazdu Gaugin’a (co rzeczywiście się zdarzyło). Krzesła wskazują przy tym na skrajnie odmienne charaktery obu malarzy, których porozumienie stało się w końcu niemożliwe. Tak, czy inaczej, owe krzesła mówią nam coś o ich właścicielach. Krzesło może zatem stanowić pewną opowieść o człowieku.

Vincent Van Gogh "Krzesło Paul'a Gaugin'a" (1888), Museum Van Gogh, Amsterdam.
Czym właściwie jest krzesło? Podstawowy mebel o konstrukcji szkieletowej, bez którego trudno wyobrazić sobie jakiekolwiek mieszkanie lub dom. Krzesło jest własnością człowieka, którego przeznaczeniem jest mu służyć. To człowiek na nim siada, bez niego krzesło nie ma racji bytu, nie jest przydatne do niczego. Jedynym jego celem jest dawanie podpory człowiekowi, bez niego staje się przecież niefunkcjonalne, traci swoją jedyną i pierwotną właściwość, przynajmniej teoretycznie. Krzesło jest w istocie dopasowane do anatomii człowieka, odzwierciedla układ ciała siedzącej osoby.
Krzesło świadczy także o charakterze i zamożności, a jego obicie, rodzaj drewna z jakiego zostało wykonane i ogólny wygląd również ma duże znaczenie. Czym innym jest tron królewski, jeśli nie krzesłem właśnie?
Całe życie, nieraz w najważniejszych jego momentach zawsze towarzyszą nam krzesła. Do dziś w Muzeum w Sieradzu można oglądać krzesło, na którym książę Józef „Pepi” Poniatowski siedział podczas osławionej nocy, kiedy podjął decyzję o pozostaniu u boku Napoleona po porażce pod Lipskiem w 1813 r. Niektórzy na krzesłach zakończyli swój żywot, jak choćby wielki włoski poeta Francesco Petrarca, który umarł siedząc przy stole i pisząc. Takie przykłady można zresztą mnożyć. Jakkolwiek patetycznie by to nie zabrzmiało krzesło stanowi nieodłączną część ludzkiego życia. Taka jest właśnie ukryta metafizyka krzeseł.
Krzesło. Przecież to człowiek je stworzył. Homo sapiens, gatunek z natury leniwy, mający dosyć siedzenia na ziemi lub twardej skale wpadł na pomysł uprzyjemnienia sobie odpoczynku poprzez stworzenie (wykucie, wyrzeźbienie) przedmiotu opartego na jego własnej fizjonomii. Czyż nie był to przypadkiem jeden z pierwszych i najbardziej (obok koła i stołu) praktycznych wynalazków naszego gatunku? To krzesła były dla człowieka pierwsze, stoły wymyślono później. Krzesła przeszły wielowiekową przemianę, zmieniały się razem z człowiekiem na przestrzeni historii.
Tego zdania musiał być wybitny belgijski surrealista Rene Magritte, kiedy malował gargantuiczne, kamienne krzesło stojące „pośrodku świata”, umieszczając na nim dla kontrastu małe krzesło z drewna.

Rene Magritte „Legenda wieku” (1950) (Źródło: Wikimedia Commons)
Sam tytuł obrazu, identyczny z tytułem poematu Victor’a Hugo „Legenda wieku”, zdaje się sugerować surrealistyczną grę z odbiorcą dzieła. Magritte przyzwyczaił nas do oczywistych nieoczywistości w swoich pracach. Stworzył krzesłu podwójny portret – to uczciwy hołd.
************************
Kontynuując refleksje na temat znaczenia przedmiotów, należałoby stwierdzić, że krzesła są permanentnie niedoceniane. Tadeusza Kantora, jednego z najwybitniejszych polskich artystów poruszało to w szczególności. Krzesła stanowiły jedne z najczęściej wykorzystywanych przez niego rekwizytów. W najsłynniejszej chyba reżyserowanej przez niego inscenizacji „Wariat i zakonnica” Witkacego w teatrze „Circot 2” za scenografię posłużyły wyłącznie krzesła. Centralnym obiektem scenicznym była złożona z krzeseł konstrukcja, zwana przez niego „maszyną aneantyzacyjną”. Ba, artysta napisał nawet całą rozprawę pt. „Krzesło i jego historia”, w której próbuje zwrócić krzesłu jego „należne miejsce”, załamując się nad faktem jak bardzo ten przedmiot został przez ludzi zlekceważony.
Obsesje Kantora na tym się nie skończyły, zaprojektował rzeźbę przedstawiającą ogromne krzesło ogrodowe, zrealizowaną już po jego śmierci. Właściwie powstały aż dwa takie pomniki. Jeden z nich stoi przy ulicy Rzeźniczej we Wrocławiu, drugi przy domu w Hucisku, w którym artysta mieszkał przez ostatnie lata życia. Przedmiot, który tak lubił stał się zatem w jakiś sposób pomnikiem jego twórczości oraz jego samego.

Tadeusz Kantor „Krzesło”, fot. L. Kotarba. (Źródło: Wikimedia Commons)
Inny wielki twórca teatralny, dramaturg Eugene Ionesco rozwinął w sztuce „Krzesła” ich symbolizm i metafizykę, która wybrzmiewa raczej między wierszami. Jakiż to osobliwy, ale i wyrazisty symbol – puste krzesła. Główni bohaterowie – Stary i Stara, wspominają swoje życie, małżeństwo, debatują nad sensem wszystkiego. Nie zauważają jednak krzeseł, które przez cały czas im towarzyszyły. Gdyby żyły, co powiedziały by o nas – ludziach?
************************
Jest jeszcze jeden człowiek, dla którego krzesło było czymś więcej, niż na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać. Joseph Beuys, znany XX-wieczny artysta i profesor Akademii Sztuk Pięknych w Düsseldorfie bodaj najsłynniejszą swoją pracę „Krzesło z tłuszczem” z 1964 r. oparł na właściwym sobie, oryginalnym koncepcie. Tłuszcz i filc – główne materiały powracające w jego twórczości jak mantra, będące (wg niego samego) osobistą obsesją z czasów wojny połączyły się z najbardziej pozbawionym znaczenia i zmarginalizowanym (w ludzkiej świadomości) przedmiotem. Krzesło i topiący się na nim tłuszcz, który może stanowić symbol samego człowieka lub pożywienia. Czyż to nie podstawa ludzkich potrzeb, wygodne siedzenie i odżywianie? Czy to nie odpowiednik człowieka składającego się z organicznej materii? Beuys jako konceptualista dorzucił więc swoją kontrowersyjną interpretację najbardziej podstawowego mebla.
Istnieje także pewne szczególne krzesło, do dziś towarzyszące pewnym osobom do końca. Sportretował je gwiazdor Pop-Artu, czyli Andy Warhol. Jego ulubiona technika – sitodruk a na niej pusta cela, pośrodku której stoi krzesło elektryczne. Najprostsza forma, czyniąca ładunek emocjonalny potężnym, a refleksję głęboką.

Andy Warhol „Krzesło elektryczne” (1964), MCA Gallery, Chicago. (Źródło: tate.org.uk)
Oto i krótka historia krzeseł. Niedocenionych, praktycznie niezauważalnych i pozbawionych znaczenia przez ich wyłącznych użytkowników – ludzi. A jednak mogą być świetnym tematem, nie tylko malarskim. Rację miał więc poeta Edward Stachura, twierdząc, że „wszystko jest poezja”. Ludzie przemijają, krzesła zaś dalej służą - milcząc.
Niewiele po nas zostaje, prócz wspomnień, zdjęć i przedmiotów codziennego użytku. Wśród nich zostają też krzesła, gdyż także ich dusza ludzka już nie potrzebuje. W finale sztuki Ionesco, Stary i Stara kończą swoje żywoty skacząc przez okna do wody. Na scenie (w ich pokoju) zostają na środku dwa puste krzesła, zapomniana pamiątka ich obecności. Napatrzmy się więc na nie, może uda się wyczytać z nich jakieś świadectwo. Może to właśnie w pewien sposób świadectwo myśli i działalności człowieka? Może to jakaś synteza dokonań ludzkości? A może to tylko puste krzesła? Kto wie.
Świetna perspektywa, bardzo ciekawe przemyślenia.